Julita Piasecka: Musiałam przejść przyspieszony kurs dorastania [WYWIAD] (2024)

Złoty i brązowy medal mistrzostw Polski, brązowy krążek na Uniwersjadzie w Chengdu i powołanie oraz debiut w pierwszej reprezentacji Polski. Mimo zaledwie 21 lat Julita Piasecka już może pochwalić się pierwszymi poważnymi osiągnięciami. W rozmowie z RadioZET.pl przyjmująca ŁKS-u Commercecon Łódź opowiedziała m.in.: o pierwszych krokach stawianych w świecie siatkówki, przyspieszonym kursie dorastania, a także roli rodziców, czy planach na najbliższe miesiące.

Maciej Walasek, RadioZET.pl: Od samego początku postawiłaś na siatkówkę, czy ciągnęło Cię do innych sportowych dyscyplin?

Julita Piasecka, przyjmująca ŁKS Commercecon Łódź: Przygoda ze sportem zaczęła się od momentu pójścia do szkoły podstawowej. Przez cały ten czas trenowałam lekkoatletykę. Kiedy miałam 8-9 lat moja mama po raz pierwszy zaprowadziła mnie na trening siatkówki do klubu UKS Czwórka Aleksandrów Łódzki. Niekoniecznie zrobiła to z mojej własnej woli (śmiech). Przede wszystkim chciała, żebym zobaczyła z czym to się je i po prostu spróbowała. Mama zawsze pokazywała mi różne miejsca, chciała żebym doświadczała czegoś nowego i próbowała nowych rzeczy. Nie chodzi o sam sport, ale również o zajęcia plastyczne, po granie na pianinie, czy chodzenie na lekcje tańca.

Nie buntowałaś się, że mama zabiera Cię na trening?

Spodobało mi się już po pierwszych zajęciach. Można powiedzieć, że to był przełomowy moment. Gdyby mama nie zabrała mnie tam, prawdopodobnie dziś nie grałabym w siatkówkę.

Skoro Twój trening okazał się przełomowy, to kiedy zrozumiałaś, że gra w siatkówkę staje się czymś więcej, niż tylko chodzeniem na treningi po szkole?

Z pewnością takimi wydarzeniami były pierwsze powołania do juniorskich reprezentacji Polski i dostanie się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. Czułam się wyróżniona, bo w tamtym momencie tylko małe grono dziewczyn mogło o tym marzyć. Sam czas spędzony w Szczyrku i rozwój w tym klubie spowodował, że mogłam na poważnie zacząć myśleć o siatkówce.

Redakcja poleca

Zdobył awans na igrzyska i zrezygnował. Szokująca decyzja trenera

Maria Stenzel szczerze o problemach. "Byłam zmotywowana, by odbić się od dna"

Przeprowadzka do Szczyrku w młodym wieku oznaczała przyspieszony kurs wejścia w dorosłość. Jak wspominasz ten okres?

Kiedy dostałam się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku nie miałam jeszcze skończonych 15 lat, a całość wiązała się z daleką przeprowadzką z Łodzi do Szczyrku. Tak, musiałam przejść przyspieszony kurs dorastania. Na początku faktycznie bardzo tęskniłam za domem, ale pół roku później zaaklimatyzowałam się do tego stopnia, że nawet nie myślałam o tym, żeby wrócić do domu choćby na dwa-trzy dni. Bardzo spodobało mi się w Szczyrku i cieszyłam się, że mogę tam być.

Czy przez ten czas pobytu w Szczyrku zdarzały się momenty, w których chciałaś się spakować i wyjechać?

Było kilka takich chwil. Życie w Szczyrku każdego dnia toczyło się zupełnie tak samo: najpierw trening o godzinie 7 rano, później szkoła, potem drugi trening, w weekendy mecze. W ciągu dnia nie można było liczyć na nic innego, więc wpadało się w monotonię. W trakcie trzeciego roku zaczęłam myśleć o odejściu i spróbowaniu czegoś innego, bo ta rutyna zaczęła wpływać na mnie negatywnie. Jednak powiedziałam sobie, że zostanę do końca - do klasy maturalnej. Z perspektywy czasu wiem, że była to świetna decyzja, bo przez ten czas wiele się nauczyłam.

Czyli nieustanne życie siatkówką nie jest dla Ciebie.

Znam wiele dziewczyn, które przez 24 godziny na dobę żyją siatkówką. Jednak dla wielu z nich w tym dla mnie jest to pewien rodzaju dyskomfort. Nie potrafię nieustannie myśleć o tej dyscyplinie.

Jak odpoczywasz od siatkówki?

Chodzę na zakupy (śmiech). Od zawsze pasjonuję się fotografią, dlatego chętnie biorę udział w sesjach zdjęciowych. Tak samo uwielbiam różnego rodzaju wyjazdy, gdy oczywiście tylko mam na to trochę czasu. Lubię chodzić do teatru, czy na wystawy sztuki i w ten sposób staram się odreagowywać.

Wspominałaś o swojej mamie, która od dziecka wprowadzała Cię do różnych sportów, pokazywała nowe rzeczy. Musi być dla Ciebie olbrzymim wsparciem..

Zawsze mogę liczyć na moich rodziców. Mój tata ma pewne doświadczenie jako były prezes jednego z klubów, dlatego zanim zaczęłam współpracę ze swoim obecnym menedżerem mogłam liczyć na niego. To on pomagał mi w siatkarskich sprawach. Z kolei mama jest specjalistką od strony mentalnej. Sama jest trenerką jogi, więc też wie o co w tym wszystkim chodzi. Jest dla mnie najważniejszą kobietą w moim życiu i bardzo się cieszę, że to ona jest moją mamą, bo wciąż uczy mnie wielu rzeczy i jestem jej za to niesamowicie wdzięczna.

A w siatkarskim świecie masz swojego idola, kogoś na kim się wzorujesz?

Jak byłam młodsza siatkarskim idolem był dla mnie Mariusz Wlazły. Uwielbiałam chodzić na mecze Skry Bełchatów, czy reprezentacji Polski, bo mogłam patrzeć na jego grę, ale teraz już zakończył karierę. Chociaż lubię wielu siatkarzy i siatkarki, to nie zagłębiam się bardziej w te postacie. Teraz sama wiem, jak to wszystko wygląda od środka, niż gdy miałam 10 lat.

Jest jakiś klub, w którym chciałabyś zagrać w przyszłości?

Może nie jest to dokładnie konkretny klub, ale od zawsze marzy mi się wyjazd do Włoch. Nie tylko dlatego, że jest to piękny kraj, ale również dlatego, że siatkówka stoi na bardzo wysokim poziomie.

Pamiętasz pierwsze chwile na zgrupowaniu reprezentacji Polski? Co szczególnie zapadło Ci w pamięć?

Końcówka zeszłego sezonu była dla mnie czymś zupełnie nowym. Najpierw musiałam zastąpić Zuzannę Górecką, która w meczach finałowych z Developresem Rzeszów doznała poważnej kontuzji. Później dostałam telefon od sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski. Byłam wtedy bardzo zaskoczona. Nie tylko było to coś innego, ale na pewno bardzo stresującego. Ale to, co najbardziej zapadło mi w pamięć, to była to chwila wejścia do szatni, na trening i poznanie Stefano Lavariniego. Mimo nerwów, jakie towarzyszyły mi podczas debiutu w kadrze cieszyłam się, że tam jestem. Do samego końca nie wiedziałam, czy w ogóle dostanę szansę wejścia na boisko.

Podczas Twojego krótkiego pobytu na zgrupowaniu reprezentacji coś szczególnie Cię zaskoczyło?

Praca na treningach. W przeszłości pracowałam w zupełnie inny sposób. Na zgrupowaniu było bardziej intensywnie. Jako że nie byłam tam długo nie mogłam do końca w pełni zaadoptować się do panujących warunków. Drużynę tworzy grupa dziewczyn, która zna się od kilku lat i gra ze sobą od paru sezonów. Nie zawsze łatwo jest wejść w taki zespół, zwłaszcza że zajmuje mi to trochę czasu. Mimo wszystko i tak było to spore doświadczenie i jestem wdzięczna, że mogłam tam pokazać się chociaż na chwilę.

W trakcie turnieju kwalifikacyjnego do IO w Paryżu pod adresem reprezentacji Polski siatkarek pojawiło się parę negatywnych komentarzy, opinii jeszcze przed ostatecznymi rozstrzygnięciami. A Czy Ty czytasz komentarze na swój temat?

Staram się tego nie robić. Wiadomo, że jest to napisane pod wpływem negatywnych emocji. Czasami jako zawodniczki chcemy się "dobić" w gorszych momentach, żeby spojrzeć na to, co się tam dzieje. Jednak w tamtym okresie kompletnie nie rozumiałam tych komentarzy. Nasza drużyna świetnie grała przez całą Ligę Narodów, w mistrzostwach Europy bywało różnie, ale i tak dziewczyny robiły, co mogły. Natomiast w turnieju kwalifikacyjnym zdarzyło im się jedno potknięcie (porażka z Tajlandią 2:3 przyp.red.) i wylała się fala hejtu. Może wiele osób straciło nadzieje, ale bardzo cieszę się, że dziewczyny podniosły się po tym wszystkim i wygrały nie tylko z Amerykankami, ale i z Włoszkami, kwalifikując się na igrzyska w Paryżu.

Nie mogłaś śledzić na żywo wyczynów Złotek, bo byłaś na to za mała. Później po brązie ME w 2009 roku kibice żeńskiej siatkówki długo musieli czekać na kolejne sukcesy. Wierzysz, że Twoje pokolenie może wejść na jeszcze wyższy poziom?

Mamy bardzo dużo młodych zawodniczek: Martyna Łukasik, Martyna Czyrniańska, czy Weronika Centka. Jest ich sporo i one już na ten moment pokazują się z bardzo dobrej strony. Dziewczyny z mojego pokolenia mają świetne umiejętności. Stefano Lavarini w bardzo dobry sposób buduje pewność siebie w drużynie, o czym sama mogłam się przekonać na własnej skórze. Jeśli będziemy podążać tą drogą, to możemy przeskoczyć różne osiągnięcia z przeszłości.

Ten sezon będzie dla Ciebie całkiem nowym rozdaniem, gdzie Twoja rola stanie się zupełnie inna. Jakie indywidualne wyzwania stawiasz sobie na najbliższe miesiące?

Ten sezon jest dla mnie niezwykle ważny, bo to mój pierwszy rok, w którym mam szansę pojawiać się na boisku w wyjściowej szóstce i wziąć większą odpowiedzialność, a nie być jedynie zmienniczką. Jednak moim największym celem w tym wszystkim będzie zachowanie dobrego samopoczucia psychicznego i dbania o sferę mentalną, jak i o siatkarski rozwój. Z pewnością same dziewczyny, jak i sztab szkoleniowy stwarza mi do tego fantastyczne warunki. Inne wyzwania będą takie same, jakie ma ŁKS Commercecon Łó, czyli obrona mistrzowskiego tytułu oraz zdobycie Pucharu Polski.

A Liga Mistrzyń?

Nie powiem, że będzie to mój pierwszy występ w tych rozgrywkach, bo ma za sobą pojedyncze mecze. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądało i jak będę na to wszystko reagować. Jestem osobą, która wszystkim bardzo się przejmuje, dlatego też wspomniałam o zdrowiu psychicznym, mentalnym. Jeśli wszystko utrzymam w normie, to reszta przyjdzie sama.

Będąc na turnieju kwalifikacyjnym siatkarek w Łodzi widziałem, że kibice śmiało do Ciebie podchodzą i robią zdjęcia. Jesteś już przyzwyczajona do nowej sytuacji?

Wciąż jest to dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Turniej kwalifikacyjny odbywał się w Łodzi, więc też pewne osoby mniej lub bardziej były w stanie mnie kojarzyć. Pamiętam jak sama byłam małą dziewczynką i podchodziłam do zawodników, prosząc o zdjęcie, a teraz już sama mam możliwość gry z niektórymi. Inni są też moim znajomymi z pracy i cieszę się, że tak to wygląda. Zawsze jest mi bardzo miło, gdy ktoś mnie rozpozna. Zawsze doceniam to, kiedy ktoś do mnie podejdzie i powie coś miłego.

Największe sportowe marzenie to...

Pojechanie na Igrzyska Olimpijskie! To moje największe marzenie. Poza nim regularna gra w reprezentacji Polski. Jednak na razie o tym nie myślę. Chcę żyć chwilą i skupić się na tym sezonie.

Nie przegap

  • Wspaniała postawa Aleksandra Śliwki. "Oni są jednym z powodów"
  • Oni są pewni gry na igrzyskach w Paryżu. Polacy w elitarnym gronie
  • IO w Paryżu: Jakie drużyny zagrają na igrzyskach? Kto może awansować?
Julita Piasecka: Musiałam przejść przyspieszony kurs dorastania [WYWIAD] (2024)
Top Articles
Latest Posts
Article information

Author: Reed Wilderman

Last Updated:

Views: 5637

Rating: 4.1 / 5 (52 voted)

Reviews: 91% of readers found this page helpful

Author information

Name: Reed Wilderman

Birthday: 1992-06-14

Address: 998 Estell Village, Lake Oscarberg, SD 48713-6877

Phone: +21813267449721

Job: Technology Engineer

Hobby: Swimming, Do it yourself, Beekeeping, Lapidary, Cosplaying, Hiking, Graffiti

Introduction: My name is Reed Wilderman, I am a faithful, bright, lucky, adventurous, lively, rich, vast person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.